Kategorie:
Spis treści
O książce
	Emilia Słuszkiewicz (1888–1982) pochodziła z rodziny rzemieślniczej od pokoleń związanej z Sanokiem. Jej ojciec, Michał Słuszkiewicz, był burmistrzem miasta w latach 1920–1924, natomiast brat, Maksymilian, pełnił tę funkcję jako ostatni sanocki burmistrz II Rzeczypospolitej. Dobrze wykształcona, wyemancypowana, o poglądach narodowych, bystra obserwatorka codzienności. Społeczniczka i harcerka, swoje życie zawodowe związała z nauczycielstwem.
	Z chwilą wybuchu II wojny światowej chwyta za pióro i prowadzi dziennik czasu wojny, której końcową cezurą dla Sanoka jest nie 1945 rok, ale wiosna roku 1947 i początek akcji „Wisła”. Pożoga wojenna niszczy świat dawnych wartości i relacji społecznych. Emilia zapisuje te zmiany z niebywałą wrażliwością, przedstawia postawy inteligentki w czasach próby. Pisanie dziennika kontynuuje do początku lat sześćdziesiątych, dając w nim smutny obraz przejmowania władzy przez komunistów, ale też oporu społecznego sanoczan.
	Swoje dzieciństwo i młodość, przypadające na czasy galicyjskie, okres I wojny światowej i międzywojnia, zawiera w pisanych już u schyłku życia wspomnieniach, w których, nie stroniąc od ostrych, niekiedy kontrowersyjnych, opinii, odmalowuje stosunki narodowościowe w małym, wieloetnicznym miasteczku. Na tle światowych wydarzeń otrzymujemy barwny zapis obyczajów, życiowych tragedii, ale i radości dnia codziennego.
	Fragmenty książki:
	Propinacja mieści się w Ramerówce. Tam zwożą beczki z okowitą oraz flaszki z różnymi napojami uśmierzającymi ból serca, głowy, łagodzącymi zacietrzewienie powaśnionych stron i te wreszcie doprowadzają tu, w propinacji, interesy do pomyślnego końca. Zapija się wtedy interes okowitą, prawica uderza o prawicę, na świadka zaś powołuje się Żyda – propinatora. On jest niezbędny, bo co by było, gdyby Żyda nie stało! Nie do pomyślenia taki stan rzeczy. Musi być propinacja i Żyd. Policjant na wszelki wypadek też jest potrzebny. [w Galicji – przełom wieków]
	Przez zapuszczone w oknach firanki patrzyli ludzie na dziwowisko. Wzdłuż ulicy Kościuszki i Jagiellońskiej, aż do dworca kolejowego, zrobili szpaler żołnierze, każdy trzymał w pogotowiu nabitą broń. Środkiem tego szpaleru szli więźniowie wyprowadzeni z więzienia. To moskalofile, którzy w Galicji prowadzili politykę carską. Przeczuwaliśmy od jakiegoś czasu, że mają swoją organizację tajną, podejrzewało się tego i tamtego o działalność polityczną wśród okolicznych popów, którzy z małymi wyjątkami sprzyjali carowi i byli konfidentami Rosji. [I wojna światowa]
	Pierwszy dzień lata. Pierwszy dzień wojny. Wybuchła! W chwili przesilenia się przyrody. […] Dziewiąta godzina rano. Pierwsza bomba spadła! Nie wiemy gdzie. Samoloty przelatują nad nami, ale pewnie tylko wywiadowcze. Ludzie powychodzili na ulice i wszyscy mają uradowane twarze. Jeden drugiemu patrzy w oczy wymownie i uśmiecha się najradośniej: wojna. To straszne, bezlitosna, krwawa wojna rozpoczęła już swoje żniwo – a my się uśmiechamy do siebie radośnie. Wyzywamy los? Boże broń! Wszak tam po drugiej stronie Sanu są nasze chłopaki, ojcowie, matki, bracia, dzieci, których wojna rozdzieliła z nami, zacznie się tam zniszczenie, pożoga. [22 czerwca 1941 roku]
	Na ulicy, w sklepach, w szkole, na placu targowym, w biurach słyszy się szept: „Stalin umarł”. Każdy boi się głośno to powiedzieć, bo nuż go zamkną i UB wsadzi do ciupy. Wprawdzie już i radio ogłosiło tę wieść, ale taki strach zawładnął duszami ludzi, że bezpieczniej zrobić minę żałobną i milczeć. A jakaż radość piersi rozpiera! [marzec 1953 roku]
Dane szczegółowe
                    
                    
                                                                    Wydawca:                                                            
                            
                                Libra PL                            
                        
                                Data wydania:
                            
                            
                                2025-04-11                            
                        
                                Kod produktu:
                            
                            
                                386676                            
                        
					Data wydania:
				
				
					2025									
			
					Format:
				
				
					160 x 240 mm									
			
					Ilość stron:
				
				
					560, w tym kolorowe wkładki fotograficzne									
			
					Oprawa:
				
				
					twarda									
			
					Wydanie:
				
				
					opracowanie redakcyjne: Hanna Libura									
			
 
										  
											
									
Recenzje czytelników "Sanok. Od Franciszka Józefa do Gomułki"