Kategorie:
Spis treści
O książce
A niektórzy są lutnikami. Nawet w mieście Warszawa są pracownie lutnicze, o czym dowiedział się, kiedy przez przypadek wrzucił w google słowo „lutnik”. Facet kształcił się u mistrza w Zakopanem, teraz pracuje z synem, który przejmie interes po ojcu. Siedzą sobie, strugają, słuchają, jaki grusza ma dźwięk, jaki świerk czy też inne drzewo. Gdzie trzeba jeszcze wygładzić, gdzie milimetr odjąć, gdzie dodać no to raczej gorzej, a po wszystkim jakim to pociągnąć lakierem. Smyczki także samo – z czyjego to skombinować jelita, czy to owcy czy kota, i tak zwierzątko sobie chodziło, trawiło (obywając się przy tym bez papieru toaletowego), a teraz na skutek przekształcenia jelita w smyczek będzie grało Bacha, Purcella. Albo z końskiego włosia czy z czego tam, także samo: koń chodził, ogonem muchy odpędzał, a teraz przez niego wszystkie przechodzą nutki. I to jest to piękne, lepsze życie: siedzi taki (wyobrażał sobie, że w jakiejś półpiwnicy, w półmroku, pod sklepieniem), siedzi, dłubie, poleruje i powoduje czy tam sprawia odwieczną nieustanną przemianę.
Fragment książki
                Dane szczegółowe
                    
                    
                                                                    Wydawca:                                                            
                            
                                Mamiko                            
                        
                                Data wydania:
                            
                            
                                2012                            
                        
					Format:
				
				
					14.5x21.0cm									
			
					Ilość stron:
				
				
					184									
			
					Języki:
				
				
					polski									
			
					Oprawa:
				
				
					Miękka									
			
 
										  
											
									 
					
Recenzje czytelników "Opowiadania o pogodzie"